Przez blisko 15 lat tak właśnie wyglądało moje „spanie”. Dopiero podczas ostatniej przeprowadzki ze względów logistycznych kupiłam łóżko.

Bycie przy gruncie zaczęło się prozaicznie. W trakcie studiów okazało się, że w wynajętym właśnie mieszkaniu nie ma dla mnie niczego, na czym mogłabym zająć pozycję horyzontalną. Stać mnie było tylko na nieduży materac i szybko okazało się, że niczego więcej mi nie trzeba.

Dziś myślę, że te dziwne ascetyczne ciągoty to echo moich licznych mnisich wcieleń 🙂 Cóż, jak by nie było, minimalizm i prostota życia zawsze kradną moje serce.

Więcej o ekstremalnym minimalizmie posłuchasz na moim kanale na YouTube. Kliknij TUTAJ i znajdź inspirację dla siebie.