Tak ostatnio spędzam wieczory. Nie wszystkie w prawdzie i nie całe, ale powrót do robótek ręcznych okazał się strzałem w dziesiątkę.

Czemu siedzę na podłodze? Bo lubię. Od zawsze lubiłam. W przyszłości rozważam życie w parterze czyli bez mebli. (choć trudno wynająć zupełnie puste mieszkanie) ;(

Wokół mnie jest pusto, bo jestem minimalistką. Żadnych książek, bibelotów, żadnego bałaganu. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy.

Co takiego robię? Ozdabiam jeansową kurtkę. Po każdym takim „posiedzeniu” jest coraz bardziej kolorowa. Niemal każdego dnia jest nieco inna, a przecież to wciąż ten sam ciuch. Marzę o tym, by została ze mną na długie lata.

Dlaczego to robię? Bo to przestrzeń dla mojej kreatywności. To także sposób na nie-kupowanie co chwila nowych rzeczy. To praktyka wdzięczności i doceniania tego, co mam. To zabawa i medytacja w jednym.

Więcej o minimalizmie możecie posłuchać TUTAJ