Zabieram H. na spacer. Gdy rozmawialiśmy przez telefon, czułam, że przyda mu się zwlec z łóżka i ruszyć choć trochę. Mimo później pory wciąż jest jeszcze dość jasno. Nie mam pojęcia, która dokładnie może być godzina, ale ulice są prawie zupełnie puste. Wszyscy szykują się już pewnie na nadejście poniedziałku.

Cieszy mnie ten spokój dookoła, bo zwiększa szanse na powodzenie mojego planu. Chcę pokazać H. coś niezwykłego – skrawek mojego sekretnego świata.

“Jeżeli będziemy mieli szczęście, to spotkamy tu sarenkę” mówię z tajemniczym uśmiechem, gdy zbliżamy się do Łazienek. Na moment zamykam oczy i wyobrażam sobie, jak to piękne zwierzę pojawia się przed nami.

W parku jest znacznie ciemniej niż poza, więc wytężam wzrok, żeby zweryfikować każdy szmer, który dochodzi zza krzaków. Prowadzę nas nawet w miejsce, gdzie zazwyczaj widuję sarnę. Gadziny jednak brak.

“Ech, trzeba odpuścić” stwierdzam, gdy siadamy na jednej z ławek.

“O co w zasadzie chodzi z tą sarną?” pyta H.

“To taki znak. Spotykam ją zawsze, gdy czuję, że jestem w harmonii ze Wszechświatem” wyjaśniam krótko i zatapiamy się w rozmowie na zupełnie inne tematy.

Zapada totalny zmrok.

Nagle dostrzegam, że z ciemności wyłania się coś, co idzie z naprzeciwka wprost do nas. Na czterech łapach zmierza ku nam po linii prostej, nie zatrzymując się ani na chwilę.

“To lis” odzywam się cicho. Jestem totalnie zdziwiona, ale też zupełnie spokojna.

Lis zatrzymuje się metr przed nami i patrzy na nas zaciekawiony. Przekręca łepek w lewo, potem w prawo. Pyszczek ma radosny. Wygląda jakby się do nas uśmiechał. Po chwili jakby nigdy nic odchodzi na bok.

“No tak, sarna byłaby zbyt oczywistym znakiem” śmieję się w duchu. Wystarczyło przestać szukać, czekać i się spodziewać, a Wszechświat powiedział: “proszę bardzo – oto manifestacja twojego pragnienia, by pokazać H. coś niezwykłego. Myślałaś o sarnie, ale daliśmy ci lisa, żebyś nie miała wątpliwości, że to coś więcej niż tylko łut szczęścia.”

Zawsze w takich chwilach przypominam sobie, że energia „szukam”, jest inna niż energia „znalazłam”. Energia „czekam” jest inna niż energia „mam”.