Zakończyłam moje roczne wyzwanie zero waste. W grudniu 2019 wyrzuciłam ostatnie z pieczołowicie zbieranych śmieci.
Ponieważ pisałam o tym dużo przez ostatni rok, dziś nie będzie rozwlekłych elaboratów. Chcę natomiast raz jeszcze przypomnieć to, czego nauczyłam się w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.
- Każdy śmieć mniej ma znaczenie.
- Odkąd patrzę na każdą rzecz jako na przyszły śmieć, kupuję o wiele mniej, co cieszy nie tylko matkę ziemię ale i mój portfel.
- Nie przejmujemy się śmieciami tak długo, jak długo nie musimy na nie patrzeć.
- Dbanie przyrodę to nie obowiązek, lecz przywilej.
- Nie można mierzyć wszystkich jedną zero-wastową miarą.
- Tak jak nie ma jednego powodu, dla którego ludzie przechodzą na zero waste, tak samo nie ma jednej wersji tego stylu życia.
- Najwięcej śmieci, których można by uniknąć wynika z pośpiechu.
- Żeby śmiecić znacznie mniej, trzeba być przewidującym i zawsze przygotowanym.
- Powinno być wreszcie choć trochę łatwiej, choć trochę mniej plastiku na sklepowych półkach i choć trochę mniej bezsensownych działań wielkich korporacji.
- Nie potrzebujemy kilku osób, które są doskonałe w zero waste. Potrzebujemy milionów, które są w tym przeciętne.
- Ty też tak możesz być zero waste i nie powinieneś mieć w tej kwestii nawet cienia wątpliwości. Jedyne o czym musisz pamiętać to fakt, że nie stanie się to z dnia na dzień. Ale jeżeli będziesz dokonywać słusznych wyborów, stanie się pewnego naprawdę pięknego dnia.
- Zero waste to nie “all or nothing “. To nie “albo już nigdy nie wyprodukuję śmiecia” albo “będę śmiecić na maksa”. Zero Waste jest jak wędrówka. Każdy może w nią wyruszyć. Każdy zaczyna tam, gdzie jest i każdy idzie swoim tempem.
Social Media