Wolisz słuchać?

Miałam kiedyś znajomego, który mógłby powiedzieć, że właśnie puścił bąka, a i tak zabrzmiałoby to jak historia o tym, jak uratował dziecko z płonącego budynku. 

Do dziś pamiętam dzień, w którym kupił sobie blender. To nic, że ja koktajle piję codziennie. To nic, że od lat zdrowo się odżywiam. To nic, że mam sporą wiedzę na ten temat. Wszystko to przestało mieć nagle znaczenie. Gdy ów kolega oznajmił, że zrobił sobie smoothie, poczułam się jak pryszczata nastolatka spasiona McDonaldsem.

Jak on to robi?! Jakim cudem, te wszystkie rzeczy w jego ustach brzmią jakoś tak lepiej?

Historie, które opowiadamy

To, co w zdaniu wstawiasz po słowie “ja”, ma bezpośredni wpływ na Twoje życie. To, co i w jaki sposób o sobie mówisz, programuje sieć neuronów, której zadaniem jest filtrowanie informacji, jakie docierają do Twojej świadomości.

Jeżeli od zawsze powtarzasz sobie, na przykład, że trudno jest zarabiać pieniądze, to ta konkretna sieć neuronów będzie każdego dnia wskazywała Ci dowody na to, że właśnie tak jest i jednocześnie blokowała dowody na to, że jest zupełnie inaczej.

Wokół Ciebie jest bowiem zarówno mnóstwo okazji do zgarniania ekstra kasy jak i powodów do tego, żeby tej kasy nie zgarniać. Ty zobaczysz jedynie to, co Twój mój mózg dopuści do świadomości. Nie bez powodu mówi się więc, że jesteśmy historiami, które o sobie opowiadamy.

No dobrze, ale jak to się ma do mojego znajomego? Dlaczego moje codziennie picie koktajli było gorsze niż jego jeden smoothie? Otóż wcale nie było gorsze. Gorsza była po prostu moja opowieść o tym.

Przeżyjmy to jeszcze raz

Co w takim razie zrobić, jeżeli uświadomisz sobie, że Twoje narracje nie koniecznie Ci sprzyjają? Sprawa jest bardzo prosta i składa się z dwóch kroków. Krok pierwszy: napisz swoje historie jeszcze raz. Krok drugi: powtarzaj je tak długo, aż staną się historiami dominującymi. 

Gdy wykonywałam to ćwiczenie, powstało pięć nowych biografii: jedna na temat relacji, jedna o pieniądzach, kolejna o pasjach, o zdrowiu i ostatnia o seksie. Jak szaleć, to szaleć.

Siła słów

Wiele lat temu występowałam w kabarecie. Wychowano mnie jednak w przekonaniu, że jeżeli nie jestem Joanną Kołaczkowską, to w ogóle nie mam co o tym wspominać. Kiedy więc jakimś cudem ten temat wypływał w rozmowie, machałam ręką, jakby to było zupełne nic.

Spisując historię na nowo, zobaczyłam nagle, jakie krzywdzące i niesprawiedliwe było to machanie ręką. Zobaczyłam, jak “źle” była zaprogramowana moja podświadomość. 

Do kabaretu zostałam zaproszona. Startowałam wtedy w castingu do pewnego poważnego przedsięwzięcia. Reżyser był tak oczarowany moim wygłupami, że nie dość, że dostałam tę “poważną” rolę, to jeszcze zaproponował mi właśnie pracę w kabarecie, który prowadził. Grałam w kultowych miejscach, poznając przy okazji wszystkich moich idoli.

W swojej nowej opowieści postanowiłam nadać właściwą rangę tym przygodom. Do dziś pamiętam, jak powoli i w pełnym skupieniu napisałam na kartce zdanie: “występowałam ramię w ramię z największymi gwiazdami polskiej sceny kabaretowej.” Poczułam wtedy coś niezwykłego, jakbym dosłownie zyskała “nową” przeszłość. 

Nie koloryzowałam niczego, nie przeinaczałam faktów. Po prostu obrałam zupełnie inny kierunek skupiania uwagi. Przeniosłam ją na te najbardziej pozytywne aspekty moich doświadczeń. Można powiedzieć, że na poziomie podświadomym zmieniłam życie, bez jego zmieniania. 

Dwa rodzaje prawdy

W opowieści o kabarecie są zawarte dwie prawdy: pierwsza to ta, że nie stałam się znana jak Joanna Kołaczkowska, a druga to taka, że występowałam razem z panią Joanną jako koleżanka po fachu.

Wybierając to, na którym aspekcie się skupię, wybieram sposób, w jaki będę postrzegać rzeczywistość. Mogę więc skupiać się na tym, że nie osiągnęłam niczego nadzwyczajnego i dowody na to znajdować potem w codzienności. Mogę też skupić się na tym, że spełniłam swoje marzenia i przeżyłam mnóstwo niesamowitych przygód i przez ten pryzmat patrzeć na otaczający mnie świat. 

Pytanie brzmi więc zawsze: jaką historię o sobie opowiadam? Od niej zależy bowiem to, w jaki sposób mój mózg filtruje otoczenie i co dopuszcza do mojej świadomości. Od niej zależy więc to, jak czuję się na co dzień i czego doświadczam.

Mówiąc wprost: od naszych historii na temat dzieciństwa, pieniędzy czy jakiegokolwiek innego tematu, zależy to czy jesteśmy teraz kochani i bogaci, czy samotni i spłukani. 

Kim jesteś

Kiedy rozprawisz się z przeszłością, czas na teraźniejszość i uważne obserwowanie tego, co o sobie mówisz. Czy jest to dla Ciebie dobre i sprawiedliwe, czy raczej bolesne i krzywdzące? Zawsze pamiętaj, że to na czym się koncentrujesz, kreuje to, jak się czujesz. To jak się czujesz, kreuje to, czego doświadczasz. 

Kiedy wreszcie nauczyłam się doceniać wysiłek i zaangażowanie jakie wkładam w mój zdrowy styl życia, przestałam się czuć gorsza od tych, którzy potrafili to wszystko docenić u siebie. Zrozumiałam też, że wcale nigdy nie byłam od nikogo gorsza. Po prostu nie umiałam mówić o tym, że jestem w czymś dobra. 

Jeżeli więc masz czasem wrażenie, że Twoje życie to porażka, to prawdopodobnie wcale tak nie jest. Po prostu “źle” o tym opowiadasz.