W trakcie mojej minimalistycznej podróży stałam się bardziej świadomym konsumentem. Zaczęłam poświęcać więcej czasu na przemyślenie niemal każdej decyzji zakupowej. Nim pobiegłam z czymś do kasy, zadawałam sobie arcyważne dla mnie pytanie: “czy będę chciała to >>coś<< potem przechowywać?”

Nieodparcie ciągnie mnie w stronę pustych przestrzeni w japońskim stylu. Najlepiej czuję się we wnętrzach, gdzie jest niemal pusto. Pamiętając o tym, zwracałam większą uwagę na fakt, że kiedy już coś kupię, to będę się na ten przedmiot non stop natykać. A że mam manię pozbywania się rzeczy i nadwyżki kolą mnie w oczy, powyższe pytanie w większości przypadków działało idealnie i zniechęcało mnie do zbytecznego wydawania pieniędzy. Nawet jeżeli coś bardzo podobało mi się w sklepie, nawet jeżeli tego chciałam, wizja kolejnej – tak naprawdę niepotrzebnej – rzeczy, którą za jakiś czas i tak pewnie postanowię zutylizować, sprawiała, że szybko odkładałam przedmiot z powrotem na sklepową półkę.

Jest jeszcze kilka innych pytań, które pomagają dokonywać rozsądniejszych zakupów. Bez względu na to czy Twoim celem jest oszczędzanie pieniędzy, czy ograniczanie posiadanych rzeczy, warto zapamiętać je wszystkie.

  1. Potrzebuję czy chcę?

To absolutna zakupowa podstawa. Czasem już to jedno pytanie może oszczędzić nam bezsensownego wydawania gotówki.

W dzieciństwie nie zawsze miałam rzeczy, których chciałam. Rodzice raczej wybierali dla mnie te, których potrzebowałam. Gdy więc wchodziłam w dorosłość i zaczynałam kolekcjonować swoje własne podobizny królów, miałam poczucie, że teraz muszę sobie odbić za te wszystkie lata niezaspokojonych pragnień. W końcu czy jest coś złego w moim “chcę”?

Oczywiście, nie było w tym nic złego, bo pragnień nie należy osądzać. Pragnienia rodzą się w nas co chwilę, a gdy zaspokoimy jedno, natychmiast pojawia się drugie. Nikt nie powstrzyma naszej ludzkiej natury. Warto jednak spojrzeć z szerszej perspektywy na zaspokajanie naszych “chceń”.

Co takiego stało się więc z moimi “chceniami”? Zaspokajałam je wszystkie po kolei, przepuszczając na nie dosłownie majątek, a potem… A potem okazywało się, że każda zakupiona z tej pobudki rzecz, lądowała gdzieś na dnie szafy, niedoceniona i zapomniana, bo nie była mi POTRZEBNA.

Nie bój się tej prostej prawdy, że używasz w zasadzie wyłącznie rzeczy, których POTRZEBUJESZ a nie tych, które CHCESZ mieć.

  1. Czy to jest coś, co naprawdę kocham?

Bez obaw używaj tego słowa w stosunku do przedmiotów. Ono naprawdę pomoże Ci zrezygnować z nietrafionych zakupów. Jeżeli bowiem patrzysz na coś w sklepie i nie możesz powiedzieć, że będziesz to coś codziennie kochał, cieszył się z tego, korzystałał z tej rzeczy z radością i wdzięcznością, to znaczy, że to nie jest dla Ciebie. Albo nie potrzebujesz tego w ogóle, albo musisz znaleźć coś, co pokochasz.

Pamiętaj, że przedmioty to nic innego jak energia w danej formie, a ta energia jest po prostu przedłużeniem jej właściciela. O czym świadczy więc otaczanie się przedmiotami, których nie kochasz i nie doceniasz? Tak, dokładnie o tym, że nie kochasz i nie doceniasz siebie. Bądź tego świadom i otaczaj się tylko rzeczami, które na co dzień dają Ci absolutną satysfakcję z ich posiadania. To bardzo ważna część dbania o siebie.

  1. Czy to pasuje do mojego stylu życia?

To pytanie jest kolejną moją osobistą perełką. Z obserwacji siebie i ludzi dookoła wnioskuję, że ogromny procent bezsensownych zakupów wynika z nieświadomości swojego stylu życia. Następnym razem, zanim zapłacisz za nowe szpilki, tablet czy eleganckie kolczyki, zastanów się chwilę, jak wygląda Twoja codzienność. Czy ten przedmiot do niej pasuje?

Gdy ostatnio kompletowałam jesienno-zimową garderobę, uważnie przeanalizowałam to, jak funkcjonuję. Część etatu pracuję w ekskluzywnej galerii, a część z domu. Jednak najważniejszym aspektem każdego dnia jest dla mnie bycie na zewnątrz w otoczeniu przyrody. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, jasnym stało się to, że bez sensu będzie kupowanie eleganckich botków na obcasie. O wiele lepiej zainwestować w wygodne ciepłe buty, w których przejdę setki kilometrów. Do pracy wystarczą mi trzy wyjściowe bluzki, które mam już w szafie. Brakuje mi za to ciepłego dresu, który przyda mi się zarówno w domu, jak i w terenie.

Rozumiejąc to, nie dałam się skusić fuksjowej marynarce, która mrugała do mnie zalotnie w sklepie. Pozostałam obojętna również wobec umizgów wieczorowej sukienki. Bo przecież co ja najbardziej lubię robić wieczorami? Szlajać się po ulicach i zachwycać światełkami, które odbijają się na asfalcie, albo relaksować na macie do jogi. Zawsze wybiorę takie rozrywki zamiast wyjścia do fancy klubu.

Bądź świadomy stylu życia, jaki wiedziesz i wybieraj tylko te rzeczy, które do niego pasują.

  1. Czy gdyby to kosztowało dwa razy tyle, to też bym to kupiła?

Często nabywamy rzeczy tylko i wyłącznie dlatego, że nas na to stać. Może do tej pory nie zastanawiałeś się nad tym mechanizmem, ale jest on ściśle związany z tym, że potrzebujemy potwierdzić lub udowodnić swój status społeczny za pomocą rzeczy.

Sama nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopóki nie zaczęłam zarabiać dwa razy tyle, co wcześniej. Nagle kupowałam przedmioty w sklepach, do których do tej pory nawet nie zaglądałam. I nie koniecznie nabywałam rzeczy lepszej jakości, za którą warto zapłacić więcej. Wielokrotnie nie było ŻADNEJ różnicy między tymi tańszymi a droższymi.

W końcu zrozumiałam, że chodzę do droższych sklepów, bo teraz wreszcie mogę sobie na to pozwolić. To, że mogę sobie kupić coś droższego niż do tej pory, oznaczało dla mnie, że jestem w lepszej sytuacji, że lepiej mi się wiedzie.

Z praktycznego i ekonomicznego punktu widzenia, nie miało to jednak żadnego sensu. Zarabiałam więcej, ale też kupowałam drożej, co w ogólnym rozliczeniu stawiało mnie w niemal identycznej sytuacji, jak przed podwyżką pensji.

Zastanów się, co takiego kupujesz tylko dlatego, że Cię na to stać? Jeżeli nie masz przy tym żadnych innych pobudek do zakupu, może warto go odłożyć na potem albo na wieczne “nigdy”.

  1. Czy będę chciała to potem przechowywać?

Jeszcze na moment wrócę do mojego głównego anty-zakupowego pytania. Ty też je sobie zadaj, gdy rozważasz nabycie czegoś nowego? Czy będziesz chciał tego używać? Czy będziesz chciał o to dbać, czyścić to? Czy będziesz chciał mieć to na półce albo w szafie, a może nosić to ze sobą? Jeżeli masz choć cień wątpliwości, nie kupuj tego. Gwarantuję, że za kwadrans, dzień lub tydzień przestaniesz już tego chcieć.

Przez ostatnie lata moje podejście do kupowania uległo niesamowitej transformacji. Przez ostatni rok zmieniło się naprawdę drastycznie. Z kogoś, kto obsesyjnie wydawał pieniądze, stałam się spokojnym człowiekiem, mającym prawdziwą radość z tych niewielu rzeczy, jakie posiadam.

Tak jak podróż dookoła świata zaczyna się od jednego kroku, tak czasem lepsze życie zaczyna się od jednego pytania.