O psie, który nigdy nie zdechł
Miałam jakieś siedem czy osiem lat, gdy rodzice spełnili moje wielkie marzenie i na gwiazdkę podarowali mi Tamagotchi. To były czasy, gdy taki gadżet stanowił nie tylko największy szpan wśród dzieci, ale był też niezwykłym osiągnięciem technologicznym dostępnym dla mas. Pamiętam, jak biło mi serce,…
Skąd ten wir?
Jest wczesne sobotnie przedpołudnie. Wczoraj pożegnałam się z porannymi medytacjami Osho. Miałam nadzieję, że dziś będę odsypiać ostatnie tygodnie wstawania o nieludzkich godzinach, ale moje ciało najwyraźniej już się do tego przyzwyczaiło. Od piątej jestem na nogach. Potrzebuję ochłonąć po tym ostatnim rollercoasterze. Na poziomie…
Praca potrzebna od zaraz
Jest dżdżyste październikowe przedpołudnie. Z szyją schowaną skrzętnie w kołnierzu płaszcza idę pod wiatr. Krok mam smętny, lecz nie ma się co temu dziwić. Pracuję jako przedstawicielka handlowa i od dawna nie podpisałam żadnej umowy. Nie ma umowy – nie ma prowizji czyli mojego podstawowego…
Jesteś taka piękna!
W myślach recytuję poemat składający się głównie z podwórkowej łaciny. Ciskam na biurko telefon, który cudem zatrzymuje się tuż przed krawędzią blatu. Jeszcze pięć centymetrów i moja komórka wpadłabym między gabloty, a stamtąd nigdy bym jej nie wyciągnęła. Jestem w sklepie, gdzie pracuję i przed…
Panna młoda
Jest ósma rano, gdy dzwoni telefon – obcy numer. Nie spodziewam się nikogo, więc rozważam czy w ogóle odbierać. To i tak cud, że jestem na nogach. Dzwoni jednak tak namolnie, że wreszcie podnoszę słuchawkę. Po drugiej stronie zdesperowana kobieta. Za tydzień ma ślub a…